Bunt dwulatka, słyszałam o nim rożne opowieści, legendy ale czy tak naprawdę w niego wierzyłam? NIE! Myślałam, że w dobie XXI wieku ludzie wymyślili tą nazwę żeby usprawiedliwiać złe zachowanie swoich dzieci, nie możność zapanowania nad owym małym człowiekiem. Och ja głupia! Jakże się myliłam! Bo oto nadszedł ten czas kiedy to ja, ta niewierna muszę się zmierzyć z tą sytuacją.
Umęczona matka 7 tygodniowego szkraba z granicą cierpliwości przesuniętą na max. Sama jeszcze do niedawna nie wiedziałam, że aż tak dużo mogę tolerować nie wybuchając przy tym jak wulkan podczas erupcji. Jednak chyba zwiększona cierpliwość i tolerancja idzie w parze wraz z dorastaniem naszych dzieci. Tak jak w tej anegdocie co robisz gdy dziecko połknęło monetę? Przy pierwszym lecisz na pogotowie. Przy drugim czekasz aż wydali z kupką, natomiast trzeciemu potrącasz z kieszonkowego. Coś w tym jest zdecydowanie. Ale wróćmy do tematu.
Chcemy wyjść na dwór ubieramy się, ciuchy, buty, następnie Staś kombinezon i do wózka, ja kurtka i co? Jaś stwierdza, że nie ubierze kurtki, jęczy, ryczy, kładzie się na podłodze eh... A zaledwie 10 minut wcześniej biegał i skakał z radości, krzycząc pa, pa, pa, że wychodzimy. Oczywiście nic w tym temacie się nie zmieniło, nadal chce wyjść, tylko bez kurtki nie straszne mu minusowe temperatury. Zdecydowanie "mam tę moc", nie wybucham jestem jak skała, no może lekko podenerwowana skała. Jak to u nas jest z tym buntem dwulatka?
Kiedy wybierzemy się już na dwór, po mocy atrakcji, harcach, zabawach i ogólnym wyczerpaniu nadmiaru energii przez moje dziecko wracamy do domu. I znów zabawa zaczyna się od nowa! Tym razem na celowniku znajdują się buty, nie chce ich ściągnąć to nic, że są ubłocone i brudzą dopiero co umyta podłogę. Mama ma czas, mama posprząta, mama nie ma innych zajęć, mama "lubi to"!
Problemy sklepowe mamy całe szczęście już za sobą. Tu z tego miejsca chciałam serdecznie podziękować wynalazcy jeżdżących koszyków. Jeśli zastanawiasz się czy dobrze przeczytałeś to podpowiem Ci tak! Jeżdżące koszyki sprawiają, ze zakupy stają się cudowne. Jasio ciągnie koszyk, wkłada wszytko co mu podaje i nawet jak jest wypakowany po brzegi to nadal nie odpuszcza, dzięki temu nie biega po sklepie jak wolny elektron, nie wpada w histerię kiedy nie chcę coś kupić. Oczywiście podczas zakupów powtarzam mu jak cudownym jest pomocnikiem i że bez niego mamusia by sobie nie poradziła.
Jak to przetrwać? Moje sposoby:
- chwalić - wszytko co robi dobrze chwalę i doceniam, nagradzam brawami,
- nie krzyczeć - łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, jednak krzyk nic nie da tylko jeszcze bardziej pogorszy sytuację, choć wiem, że nie zawsze się udaje jesteśmy tylko ludźmi,
- dać wybór - postaraj się dać dziecku troszkę swobody w decydowaniu, np. którą kurtkę dzisiaj ubierzemy niebieską czy zieloną? U nas często zdaje to egzamin.
- cierpliwość - uczę się jej codziennie, jeśli można gdzieś kupić to jestem chętna,
- wyznaczanie granic - dziecko testuje nas codziennie, sprawdza co może a co nie. Jeśli wchodzi na stół, rysuje po ścianach a ty nie reagujesz bo masz dzięki temu chwile spokoju, jesteś zmęczony i dziś przymkniesz oko. Nie bądź później zdziwiony, że dostaje ataku furii kiedy następnym razem bierze się za malowanie kolejnej ściany a Ty nagle się sprzeciwiasz.
Czym dziecko starsze, tym więcej tych buntów
OdpowiedzUsuńalexanderkowo.pl
Zobaczymy jak sytuacja będzie się rozwijać.
UsuńPrzede wszystkim cierpliwość i nie krzyczeć, bo to po prostu nic nie daje..... Ja biorę córke na przeczekanie,a wiesz mi-mam za sobą bunt dwu-, trzy-cztero- i pięciolatka, za chwilę będzie bunt sześciolatki :)
OdpowiedzUsuńCzyli jesteś już prawdziwa weteranką buntów! :) Życzę wytrwałości.
UsuńMatko jak sobie pomyślę, że wkraczam w ten etap z Młodym to mi słabo
OdpowiedzUsuńDasz radę! Trzeba to przetrwać.
UsuńMatko jak sobie pomyślę, że wkraczam w ten etap z Młodym to mi słabo
OdpowiedzUsuńCierpliwość.. cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość! Później będą kolejne buty!
OdpowiedzUsuńCierpliwość.. cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość! Później będą kolejne buty!
OdpowiedzUsuńbunt dwulatka już za mną, ale mam inny problem, płacz nocny. Masz na niego jakiś sposób? Poradź coś proszę.
OdpowiedzUsuńNiestety nie mamy jak na razie tego problemu :(
UsuńDokładnie cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość,krzykiem niczego nie zdziałamy.Również stosują kwestię wyboru kurtki czy rękawiczek to działa :)Dużo rzeczy robimy razem jak również sprzątamy razem co mały buntownik rozwalił :)I to nawet z powodzeniem ostatnio.
OdpowiedzUsuńŚwietnie się to sprawdza :D
UsuńIdentyczny wpis ostatnio wrzuciłem. Ogólnie porady dobre, oprócz może pierwszej. My nie stosujemy żadnych kar w wychowywaniu naszej córki, ale również żadnych nagród. Dlatego nie pochwalamy i nie bijemy braw - zamiast tego, pytamy czy coś lubi, czy to co zrobiła sprawiło jej przyjemność itp. Polecam tematykę wychowywania bez nagród i kar. A, no i zabrakło najważniejszej porady...po każdym większym wybuchu przytulić!
OdpowiedzUsuńOczywiście też przytulamy. Chwalę dziecko bo chcę mu tym dodawać otuchy, pokazywać jak bardzo się ciesze jak coś mu się uda. U mnie bardzo dobrze się to sprawdza.
UsuńPrzydadzą nam się informacje na przyszłość :)
OdpowiedzUsuńTrzymam za Was kciuki
OdpowiedzUsuńTrzymam za Was kciuki
OdpowiedzUsuńWszystko ok, sle od osoby, która pisze artykuł i poniekąd chce nam doradzać, oczekiwałabym umiejętności posługiwania się poprawną polszczyzną i znajomości interpunkcji
OdpowiedzUsuń