Szczęśliwe związki, czy można je oglądać tylko w reklamie lub filmie? Czy to tylko odwieczny mit, pragnienie, marzenie za którym ślepo podążamy? Oczywiście nie mówię tu o pierwszych miesiącach znajomości, kiedy na widok swojego oblubieńca wszystkie gatunki motyli szaleją w twoim brzuchu. Zalana falą endorfiny, spoglądasz na świat przez różowe okulary i wszystko wydaje się takie doskonałe. Miłość tak jak i związek przechodzi wiele etapów, zmienia się i ewoluuje. Ale jak? To już zależy tylko od Nas.
Kiedy po pierwszych miesiącach emocje troszkę opadną i przestajesz chodzi z głową w chmurach a każdej wolnej chwili nie spędzasz na tęsknocie. Poznajemy partnera jak "własną kieszeń" i z pamięci możemy wyrecytować katalog wad, zalet, sukcesów, porażek, przyzwyczajeń, nawyków, natręctw itp. Zaczynamy ciężką pracę nad tym, aby było miedzy nami dobrze. Tak dokładnie pracę, bo nic nie dzieję się samo.
Związki nie rozpadają się z dnia na dzień, to długofalowy proces, który jeśli zbyt długo trwa jest już nie do odwrócenia.
Zaczyna się całkiem nie niewinnie, nagle w wiadomościach sms już nie dostajesz buziaka. Śmieszne? Tylko pozornie, bo już przestajemy się przecież starać. Następnie coraz rzadziej chodzicie za rękę, niby nic a jednak coś. Mniej czasu spędzacie razem, coraz mniej ze sobą rozmawiacie. Zaczynacie żyć obok siebie a nie ze sobą. Pochłonięci w wirze własnych zajęć, wymieniacie się informacjami, nie rozmawiacie. Wpadamy w rutynę, dane uczucie zaczyna powoli wygasać. Przyzwyczajenie? To chyba najlepsze określenie, bo przecież lepszy znany wróg jak nowy?
Jeśli jednak jeszcze coś się tli i chcemy walczyć o to co było kiedyś musimy działać. Ja zalecam rozmowę. Życie polega na podejmowaniu różnych decyzji, wyborów, działań, rozmawiajmy o tym co dotyczy spraw wspólnych, bez tego nie ma szans na udany związek.
Nie musicie spędzać, ze sobą 24 godzin dziennie, 7 dni w tygodniu. Znajdźcie dla sobie jakieś wspólne zajęcia, coś co odpowiada Wam obojgu to na pewno zbliży Was ze sobą.
Zostawcie za sobą to co było, rozdrapywanie starych ran nic nie da, nic nie zmieni, nie mamy wehikułu czasu by zmienić przeszłość, za to na przyszłość mamy realny wpływ, więc korzystajmy z tego. Wyciąganie w kółko tego samego mija się z celem. Zaczynamy nowy rozdział z czystym rachunkiem.
Słowa "kocham Cię" choć są tylko zlepkiem liter, kryją w sobie pewnego rodzaju bezpieczeństwo, nie musimy mówić tego do siebie codziennie, ale okazywać je sobie codziennie.
A jaki jest Twój przepis na szczęśliwy związek?
Mój związek jest szczęśliwy, nie jest "idealny", zdarzają nam się kłótnie i fochy. Często się ze sobą nie zgadzamy w pewnych kwestiach. Ale dzięki temu wiem, że w związku nie jestem "ze sobą" ;) przepis? chyba nie ma takiego.
OdpowiedzUsuńIdealnych związków ale szczęśliwe są.. to takie pełne kłótni..namiętności rozmów i cichych dni..tylko po to by..pogodzić się oddać namiętności. Żyć!
OdpowiedzUsuńIdealnych związków ale szczęśliwe są.. to takie pełne kłótni..namiętności rozmów i cichych dni..tylko po to by..pogodzić się oddać namiętności. Żyć!
OdpowiedzUsuńSwojego przepisu nie mam, ale w wielu kwestiach się z Tobą zgadzam i jakoś mi się udaje ten szczęśliwy związek tworzyć ;)
OdpowiedzUsuńPowiem tak, rozmowa. W ciągu dnia, w biegu, czasem mamy tylko czas na zdawkowe wymienienie listy zakupów, za to wieczorem, po położeniu się do łóżka, rozmawiamy. Czasem do pierwszej w nocy, czasem krócej. Rozmowa o wszystkim, o tym co nas boli, irytuje, cieszy :) Nie jesteśmy idealni, ale długa rozmowa zawsze pomaga w potrzymaniu dobrej relacji.
OdpowiedzUsuń