Zabobony wywodzą się z dawnych czasów, jednak świetnie sobie radzą i utrzymują swą sławę i niepodarty czar nadal wywołując u niektórych przyśpieszone bicie serca lub stan przedzawałowy kiedy na przykład zbijemy lusterko. Po takim wyczynie już na 100% nie wysyłajmy totka bo przez 7 najbliższych lat nie mamy co marzyć o wygranej, szczęście zwyczajnie bierze sobie długi urlop. My kobiety powinnyśmy za to bardzo pilnować swoich torebek, stawiane na ziemi sprawiają, że pieniądze od nas uciekają. Wiecie co? Nagle mnie olśniło! To pewnie dlatego nie jestem posiadaczką miliona monet. Moja torebka po prostu musi zmienić miejsce leżakowania.
Kiedy byłam małym dzieckiem zabobony były dla mnie częścią dobrej zabawy. Kiedy widziałam kominiarza, kurczowo trzymałam guzik i rozpoczynałam poszukiwanie zakonnicy lub starszej osoby w okularach. Dlaczego? Dlatego, że miało mi to przynieść szczęście. Kiedy czarny kot przecinał mi drogę razem z koleżankami spluwałyśmy przez lewe ramię i obracałyśmy się trzy razy. To odczarowywało pecha. Wierzyłam też w to, że jak ktoś podczas leżenie mnie "przekroczy" to nie urosnę, co prawda na modelkę się nie nadaję ale 164 cm udało mi się zdobyć. Był fun!
Teraz kiedy jestem już dorosła nie widzę problemu w witaniu się w progu, czy przechodzeniu pod drabiną. Piątek 13 też nie robi na mnie specjalnego wrażenia. Jednak obserwując otoczenie widzę, że jesteśmy nadal bardzo przesądni. Jako matka dwójki dzieci po zapoznaniu się z zabobonami na ich temat stwierdziłam, że nie pozostaje mi nic innego jak zamknąć drzwi na cztery spusty, zabić okna i nie wychodzić na dwór, bo tam czai się samo zło! Powiem Wam czego nie możecie absolutnie robić i jak się zachowywać żeby Wasze dzieci przetrwały do czasu dorosłości.
Teraz kiedy jestem już dorosła nie widzę problemu w witaniu się w progu, czy przechodzeniu pod drabiną. Piątek 13 też nie robi na mnie specjalnego wrażenia. Jednak obserwując otoczenie widzę, że jesteśmy nadal bardzo przesądni. Jako matka dwójki dzieci po zapoznaniu się z zabobonami na ich temat stwierdziłam, że nie pozostaje mi nic innego jak zamknąć drzwi na cztery spusty, zabić okna i nie wychodzić na dwór, bo tam czai się samo zło! Powiem Wam czego nie możecie absolutnie robić i jak się zachowywać żeby Wasze dzieci przetrwały do czasu dorosłości.
"Nie obcina się niemowlakom kołtunów we włosach bo będą chorować" - Jasio urodził się łysy i do roku nie miał włosów to pewnie dla tego był zdrowy, ale za to Stasiu hmmm...... obecnie jest chory więc może mąż coś działał.
"Dziecka nie powinno się kłaść na stole bo będzie głupie" - Serio? Abstrahując od tego, że stół nie jest najlepszym miejscem dla dziecka, to ktoś w to wierzy?
"Nie wolno obcinać dziecku włosów przed ukończeniem pierwszego roku, bo wtedy obcina się też rozum" - Matki nastawione na dziecko z wyższą inteligencją, strzeżcie się! (nie mylić ze strzyżeniem)
"Nie wolno całować śpiącego dziecka, bo będzie miało zły sen" - W tym przypadku moje dzieci musiały by mieć codziennie koszmary. Zdecydowanie jestem "złą Matką".
"Nie całuj niemowlaka po stopach, bo mu to szczęście obiera" - No nic, ja już zabrałam chyba całe szczęście jakie mieli mieć w życiu, całowane są non stop.
"Nie wolno kłaść bucików dziecka na stół, bo długo nie będzie chodzić" - Znowu ten stół. Chyba nie jest najlepszym meblem w domu, jak widach ma złą moc. Lepiej chyba pozbyć się stołu, niebezpieczeństwo zostanie zażegnane.
"Nie wolno ubierać niemowląt i małych dzieci na czarno, bo może to spowodować chorobę" - Z garderobą też trzeba uważać. Choć raz nie poległam i ustrzegłam dzieci od choroby uffff...
"Do dziecięcego wózka należy przyczepić czerwoną kokardę, która będzie je chronić przed złymi urokami , spojrzeniami i demonami" - To zna pewnie każda matka, często widzę kokardkę na wózku. Zastanawiam się czy tak naprawdę w to wierzą czy może wolą dmuchać na zimne?
Jednak jeśli nie mieliście tej cholernej czerwonej kokardki i ktoś Wam zauroczył to dziecko, to znalazłam taki rozwiązanie: "zauroczone dziecko należy przeciągnąć przez spódnice aby ściągnąć urok". Tylko nasuwa mi się pytanie jak rozpoznać, że jest zauroczone? Ja nie wiem, nie będę się więc wymądrzać.
Ja zwyczajnie w takie cuda nie wierzę. W życiu sama jestem sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Dokonuję wyborów kierując się rozumem, sercem i kobiecą intuicją.
Świat idzie do przodu każdego dnia odkrywamy nowe rzeczy, tworzymy i rozwiązujemy różne zagadki. Naukowcy w pocie czoła pracują nad nowymi wynalazkami aby nasze życie stało się "lepsze", "wygodniejsze". A my jednak nadal wierzymy, że coś przynosi szczęście a coś innego pecha. A może jednak się mylę?
A Wy znacie jakieś fajne przesądy/zabobony? Towarzyszą wam jakieś w codziennym życiu?
"Do dziecięcego wózka należy przyczepić czerwoną kokardę, która będzie je chronić przed złymi urokami , spojrzeniami i demonami" - To zna pewnie każda matka, często widzę kokardkę na wózku. Zastanawiam się czy tak naprawdę w to wierzą czy może wolą dmuchać na zimne?
Jednak jeśli nie mieliście tej cholernej czerwonej kokardki i ktoś Wam zauroczył to dziecko, to znalazłam taki rozwiązanie: "zauroczone dziecko należy przeciągnąć przez spódnice aby ściągnąć urok". Tylko nasuwa mi się pytanie jak rozpoznać, że jest zauroczone? Ja nie wiem, nie będę się więc wymądrzać.
Ja zwyczajnie w takie cuda nie wierzę. W życiu sama jestem sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Dokonuję wyborów kierując się rozumem, sercem i kobiecą intuicją.
Świat idzie do przodu każdego dnia odkrywamy nowe rzeczy, tworzymy i rozwiązujemy różne zagadki. Naukowcy w pocie czoła pracują nad nowymi wynalazkami aby nasze życie stało się "lepsze", "wygodniejsze". A my jednak nadal wierzymy, że coś przynosi szczęście a coś innego pecha. A może jednak się mylę?
A Wy znacie jakieś fajne przesądy/zabobony? Towarzyszą wam jakieś w codziennym życiu?
O niektórych z tych przesądów nigdy wcześniej nie słyszałam, bo jakoś szczególnie nie poszukuję takich informacji i również śmieszą mnie tego typu "wierzenia" ;) Czerwonej kokardki w wózku nigdy nie mieliśmy - i kiedy ktoś nas o to pytał (a wręcz ganił za jej brak), wybuchałam śmiechem i miałam ochotę wymownie puknąć się czoło :)
OdpowiedzUsuńfaktycznie nie słyszałam o niektórych przesądach które tu opisałaś, teraz będę uważać (żartuję) kokardę nosiłam przyznaję się, ale to już dla świętego spokoju. Ale chciała bym tu dodać że mój syn urodził się 13 w piątek i to jeszcze o północy już pielęgniarki mówiły wtedy że to godzina duchów takim trochę dziwnym głosem, szczerze mówiąc to jakoś nie widzę żeby moje dziecko miało przez to jakiegoś pecha, raczej go to na razie nic nie obchodzi. rozwija się normalnie więc nie wiem o co tyle paniki. wiem że nie wolno trzymać dziecka do chrztu jak sie jest w ciąży bo jedno z dzieci umrze w dzieciństwie. A wiem to stąd że miałam byc chrzestną u mojej siostry a byłam w 7 miesiącu i nikt z starszych osób nie chciał się zgodzić taki lament podnieśli że ustąpiłyśmy i siostra przesunęła chrzciny aż urodzę.
OdpowiedzUsuńMoja córka też urodziła się 13 w piątek :)
UsuńCzęść znam.. inne pierwszy raz słyszałam. Ja nie wieże w takie rzeczy, jednak gdy urodziłam K. Musiałam chodzić z czerwoną kokardka. . Bo babcie by mnie przechscily
OdpowiedzUsuńCzęść znam.. inne pierwszy raz słyszałam. Ja nie wieże w takie rzeczy, jednak gdy urodziłam K. Musiałam chodzić z czerwoną kokardka. . Bo babcie by mnie przechscily
OdpowiedzUsuńJak sprawdzić czy na dziecko jest rzucony urok? Polizać czoło - jak jest gorzkie, splunąć na 4 strony świata. Słyszałam też coś o podkładaniu jajka pod poduszkę. A na wsiach, wychodzenie na spacer z NIEOCHRZCZONYM dzieckiem?! Toż to o pomstę do nieba woła, wyrodne matki :-P
OdpowiedzUsuńNie zawracam sobie głowy takimi wymysłami :) O wielu z nich nawet nie słyszałam. Do szczęścia/życia mi to zbędne :)
OdpowiedzUsuńTeż nie mam problemów z zabobonami ale...nic nie bierze się z niczego. Takie zabobony nie wymyśliła jedna osoba, lecz kilkaset, więc coś w tym jest ;)
OdpowiedzUsuńUsmiałam się czytając ten wpis :) Jako dziecko to może i wierzyłam troszkę, ale teraz kto by mi kazał ;) Kokardka w wózku u starszej była, ale tylko dlatego, żeby nie słuchać tych ciągłych "rad" i pytań! Nie ma czym sobie głowy zawracać ;)
OdpowiedzUsuńdla mnie przesądy to wymysł tych wszystkich przekup. Bo co one miały niegdyś robić, jak nie wymyślać i straszyć innych? ;)
OdpowiedzUsuńO matko!!! naprawdę niektóre z nich są? Przecież kilka z nich to totalne absurdy!!! "Nie całuj dziecka jak spi..." o rety-miliony matek na świecie musiałoby co noc bujać sie z koszmarami u swoich pociech :) Ja raczej nie wierzę, ale jakos nie lubię się witać przez próg :)
OdpowiedzUsuńkompletnie nie wierzę w przesądy, te wszystkie zabobony. Ale fajnie że są, nadają życiu smaczek :)
OdpowiedzUsuńSuper post. :-) Staram się nie być przesądna. :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDużo ciekawsze są zabobony ciążowe; ) np jak się uderzycie nie wolno łapać się za to miejsce bo dziecko będzie miało myszkę (duże znamie) itp;))
OdpowiedzUsuńU nas czerwone wstążki są na obu wózkach. Prababcie przyczepiły, a mnie to nie przeszkadza,niech sobie wiszą ;)
OdpowiedzUsuńJa niby nie wierzyłam, ale czerwoną kokardkę miałam. Tak na wszelki wypadek. ale na serio. Moja koleżanka (z zawodu informatyk) udała się do szeptunki, gdy jej synek płakał tygodniami z nie wiadomo jakiego powodu. Nie wiem, na ile pomogło, czy z czasem sam wyrósł. Tonący zabobonów się chwyta.
OdpowiedzUsuń